Marvel Fresh już na dobre się rozgaszcza w Polsce. I praktycznie na sam początek dostajemy świetny pierwszy tom Venoma. Zapraszamy do recenzji.
Dotychczas Venom był kojarzony jako ciekawy antybohater, który przede wszystkim dobrze sprawdzał się w nieskomplikowanych fabułach pełnych akcji. Scenarzysta Donny Cates postanowił nieco odświeżyć wizerunek tej postaci i trzeba przyznać, że robi to z prawdziwą gracją. Spokojnie – otwarta morda i wywalony jęzor tego bohatera pojawia się na kadrach często i gęsto, ale nie to jest główną siłą napędową tego komiksu.
Zaczyna się klasycznie – Eddie Brock/Venom ruszają na łowy, kogoś próbują dopaść, a kończy się tym, że sprawa idzie w kierunku dowiedzenia się, skąd pochodzą symbionty, o ich twórcy i planach, które zaskakują wszystkich zainteresowanych. Warto tutaj wspomnieć, że w końcu w odpowiedni sposób zostaje przedstawiona relacja między symbiontem, a Eddim – można zaryzykować stwierdzenie, że mamy do czynienia ze świetnym połączeniem obyczajówki z kosmicznym horrorem.
W to wszystko idealnie wpasowują się ilustracje kilku grafików – niezwykle mroczne, z pazurem i będące dostosowane do współczesnych wymagań. Ryan Stegman, Joshua Cassara, Iban Coello stają na wysokości zadania.
Venom – tom 1 z Marvel Fresha to rzeczywiście zaskakująco świeże spojrzenie na kultowego bohatera i bardzo dobry początek „runu” z jego udziałem. Zarówno dla fanów, jak i dla osób, które dotychczas nie miały styczności z Venomem samym w sobie.
- Scenariusz: Donny Cates
- Rysunki: Ryan Stegman, Joshua Cassara, Iban Coello
- Tłumaczenie: Zofia Sawicka
- Wydawca: Egmont 2021
- Liczba stron: 280
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.