Coraz większymi krokami zbliżamy się do końca epickiej serii „Sandman”. Jak wypada ósmy tom zatytułowany „Koniec Światów”? Zapraszamy do naszej recenzji.
Tym razem zbaczamy nieco z głównej osi fabularnej na rzecz kilku „opowiadań w formie szkatułkowej”. Gaiman po raz kolejny bawi się konwencją, w której snuje niesamowite historie. Poznajemy nowe postaci, zaś Morfeusz czy inni Nieskończeni to zaledwie postacie poboczne, które są tylko tłem dla danych historii.
Mogłoby się wydawać, że to nie czas i moment, by iść w takim kierunku, jednak znając Gaimana – historie zaprezentowanie w „Końcu Światów” równiez odegrają jakąś rolę w nadchodzącym finale, na który złożą sie dwa ostatnie tomy. Twórca ten już wielokrotnie potrafił udowodnić, że w jego scenariuszu nic nie dzieje się bez przyczyny i prędzej czy później wszystkie wątki zostają w odpowiedni sposób domknięte.
Wizualnie jest bardzo różnie – do każdej z historii został zaproszony inny artystya prezentujący odmienny styl. Wszystko jednak ze sobą pięknie współgra i sam odbiór zależy po prostu od gustu czytelnika.
„Koniec Światów” to cisza przed burzą ze świetnym wstępem Stephena Kinga i jego syna – Joe Hilla, którzy jak mało kto, mają kompetencje i odpowiednie „narzędzia”, by wprowadzić czytelnika do tego tomu. Warto!
- Druk: 2023
- Seria/cykl: UNIWERSUM SANDMAN, SANDMAN
- Scenarzysta: Neil Gaiman
- Ilustrator: Michael Allred, Mark Buckingham, Tony Harris
- Tłumacz: Paulina Braiter
- Typ oprawy: twarda
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostepnienie egzemplarza do recenzji.