Invincible - tom 10

Invincible – tom 10 – recenzja komiksu

Przed nami dziesiąty tom serii Invincible. Czy scenarzysta Robert Kirkma jest w stanie nas czymś jeszcze zaskoczyć?

Mogłoby się wydawać, że ciągnięcie pewnych serii w nieskończoność, a szczególnie superbohaterskich, w pewnym momencie się odbije na twórcach. Często duże eventy starają się naprostować wszelkie dotychczasowe wydarzenia i zrobić restart i podkładkę dla „czegoś nowego”, co tak właściwie jest tym samym, ale w nieco zmienionej oprawie. I zazwyczaj tak jest, ale… nie w przypadku Invincible (jeszcze?).

Invincible – tom 10 pokazuje, w jaki sposób cały czas rozbudowywać te uniwersum i nie popaść w banały. Dalej jest odważnie, momentami kontrowersyjnie i może się wydawać, że Kirkman stąpa po kruchym lodzie. Gdy już się wydaje, że kolejne tabu zostanie przełamane (w gorszym tego słowa znaczeniu), scenarzyście udaje się odpowiednio wyhamować.

Twisty i zamykanie poprzednich wątków rzecz jasna jest, ale nie jest to robione w pośpieszny czy deus ex machinowy sposób. Wszystkie rozpoczęte motywy ładnie się dopinają i lecimy z kolejnymi. A te są naprawdę nieźle poprowadzone i przede wszystkim – nie nudzą. Mark ma zostać ojcem i jego trykociarskie zapędy mają duży wpływ na Eve. Ewolucja tych postaci w dobie dość dojrzałych rozwiązań jak na superhero, jest świetnia poprowadzona. Czysto socjologiczny wątek wysuwa się tutaj na pierwszy plan, gdzie w połączeniu z dotychczasową stylistyką i konwencją, tworzy mieszankę wybuchową.

Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to otrzymujemy to co dotychczas – Ryan Ottley nie bawi się w zbędne niedomówienia. Jest krwiście, jest soczyście, jest bardzo cartoonowo. Ciekawe, jak to się sprawdzi w przypadku serialu animowanego od Amazona, który już tuż-tuż.

Invincible – tom 10 to po prostu kolejny dobry komiks z tej serii. Ni mniej, ni więcej. Na półce ów dziesięć tomów prezentuje się epicko. Czekamy na kolejne tomy (oby zostały szybko wydane!).

  • Tytuł oryginalny: Invincible The Ultimate Collection Vol. 10
  • Scenariusz: Robert Kirkman
  • Rysunki: Ryan Ottley
  • Tłumaczenie: Agata Cieślak
  • Wydawca: Egmont 2021
  • Liczba stron: 304

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarzy do recenzji.

Najlepsze komiksy - twórcy:

Redakcja

Fani filmów, seriali oraz komiksów. Popkulturę zjadają w olbrzymich ilościach. Wychowali się na komiksach wydawanych przez TM-Semic. Za dzieciaka uwielbiali Lobo. Kurde bele!

Zobacz wszystkie teksty