Authority

Authority – recenzja komiksu

„Authority” Warrena Ellisa to jeden z kamieni milowych jeśli chodzi o komiks superbohaterski. Co takiego spowodowało, że ta seria zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach komiksowych?

Przez wiele lat trykociarze kojarzyli się z postaciami, które w ostatecznym rozrachunku były na wskroś dobre i każda z postaci swoje supermoce wykorzystywała w jedynym słusznym celu. Brakowało tu większych rozważań społecznych czy politycznych. Dlatego, gdy na przełomie lat 90/00 pojawiła się seria „Authority”, z miejsca została zauważona i doceniona.

Co takiego zachwyciło wówczas czytelników i krytyków? Przede wszystkim konstrukcja superbohaterów – otrzymaliśmy pełnokrwistych bohaterów, ze swoimi wadami, przywarami i sprzecznościami. Jasne – ratowali oni świat przed tymi złymi, ale też nie kryli się z tym, że czynią to z jakiś własnych, bardziej ludzkich pobudek.

Do tego wszystkiego dochodzi cięty język, żarty z bieżącej sytuacji i totalny luz oraz brak sprzeciwu ze strony innych. Warren Ellis jak na tamte czasu, zerwał z mitem superbohatera, tworząc z jednej strony parodię, z drugej strony – komentując nieco skostniały już gatunek superhero.

Dzisiaj takie rozwiązania nie zaskakują i czytać „Authority” można odnieść wrażenie, że całość jest bardzo zwyczajna i wręcz nijaka. Dlatego też warto mieć na uwadze cały rys historyczny i to, jak zmieniało się oblicze i sposób przedstawiania superbohaterów w komiksie na przestrzeni lat. I głównie z takiego kronikarskiego obowiązku, warto przeczytać „Authority” i mieć go w swojej kolekcji.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Najlepsze komiksy - twórcy:

Redakcja

Fani filmów, seriali oraz komiksów. Popkulturę zjadają w olbrzymich ilościach. Wychowali się na komiksach wydawanych przez TM-Semic. Za dzieciaka uwielbiali Lobo. Kurde bele!

Zobacz wszystkie teksty